Autor: R.K. Lilley
Przekład: Olgierd Maj
Wydawnictwo: Editio Red/Helion
Premiera: 14.09.2016
Liczba stron: 321
Pierwsza
część trylogii, Podniebny lot, opowiada o początku burzliwego związku Bianki i
Jamesa. Oto on, nieprzyzwoicie bogaty i urodziwszy od bogów Olimpu, wprowadza
ją, złotowłosą, wyniosłą i chłodną piękność, w mroczne sekrety uległości i
dominacji, pożądania i uzależniającej ekstazy, wyzwalając przy tym najbardziej
skryte instynkty i pragnienia. Powoli staje się jasne, że Bianca zakochała się
w Jamesie bezgranicznie… Jednak happy end nie mógł nadejść. Brutalny napad,
bolesne nieporozumienia, strach i ból Bianki splotły się w decyzję o odrzuceniu
Jamesa i rozstaniu.
Po tych dramatycznych wydarzeniach Bianca nie może odzyskać równowagi. Czas uleczył jej ciało, ale nigdy nie ukoi rozedrganej duszy pięknej stewardesy. James nie jest kimś, kto pozwala się odrzucić. Bianca nie jest w stanie wyzwolić się z tęsknoty i pożądania. Wie, że w głębi duszy należy do tego pięknego mężczyzny o turkusowych oczach, zniewalającym głosie i wspaniałym ciele. I że nie będzie mogła oprzeć się Jamesowi – wystarczy, że na nią spojrzy…
Po tych dramatycznych wydarzeniach Bianca nie może odzyskać równowagi. Czas uleczył jej ciało, ale nigdy nie ukoi rozedrganej duszy pięknej stewardesy. James nie jest kimś, kto pozwala się odrzucić. Bianca nie jest w stanie wyzwolić się z tęsknoty i pożądania. Wie, że w głębi duszy należy do tego pięknego mężczyzny o turkusowych oczach, zniewalającym głosie i wspaniałym ciele. I że nie będzie mogła oprzeć się Jamesowi – wystarczy, że na nią spojrzy…
Podniebny lot // Pod samym niebem // Grounded // Mr.
Beautiful
Pewnie
niektórych z Was zdziwi, że po takim obsmarowaniu pierwszego tomu serii
postanowiłam przeczytać drugi… Ale spokojnie, sama zastanawiałam się, po co mam
czytać kontynuację czegoś, co mi się nie podobało? No cóż, tak wyszło. Miałam
nadzieję, że będzie miał więcej sensu, poza tym nie lubię zostawiać
niedokończonych serii. Czy się zawiodłam? I tak, i nie.
Odnoszę
wrażenie, że nasza ukochana Bianca ma jakieś spore problemy z logicznym
myśleniem. Cały tom opiera się na jej niezdecydowaniu i ciągłym rozmyślaniu na
temat uczuć Jamesa wobec niej. Co z tego, że gościu spełnia każde jej
zachcianki i o wiele więcej, poświęca jej czas, dba o nią i mówi rzeczy, które
są w stanie rozkochać każdą kobietę na świecie? Przecież po nim wcale nie
widać, że jest zakochany! No mówię Wam, t-r-a-g-e-d-i-a.
A jeśli o Jamesa chodzi… Cóż, można mu wytknąć parę dziwnych zachowań i przyzwyczajeń, ale nie da się ukryć, do najgorszych nie należy. Nie pogardziłabym takim!
A jeśli o Jamesa chodzi… Cóż, można mu wytknąć parę dziwnych zachowań i przyzwyczajeń, ale nie da się ukryć, do najgorszych nie należy. Nie pogardziłabym takim!
Czego
również nie da się ukryć, to to, że historia jest przewidywalna i nudna jak
flaki z olejem. Ja, osoba, która nie lubi domyślać się zakończeń, od razu
wiedziałam, jak potoczy się cała akcja. Fakt, było parę momentów, których nigdy
bym się nie spodziewała, które porządnie wstrząsają całą fabułą, życiem
bohaterów i moim, ale poza tym w książce nie ma nic, czego nie byłoby w
poprzedniej części. Przypomina mi to trochę nieudolne fanfiction, których
ostatnimi czasy jest coraz więcej.
W
ramach krótkiego podsumowania powiem, że Pod
samym niebem nadal nie jest książką wysokich lotów (a biorąc pod uwagę
tytuł, powinna taka być, hehe), ale z pewnością jest lepsza od poprzedniczki. Nie
będę Was jakoś szczególnie namawiać do zapoznania się z tą serią, ale odradzać
też nie mogę, bo niektóre momenty (i James oczywiście) podbiły moje serduszko
na długi czas.
6/10
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu: 2,1 cm
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu: 2,1 cm