Autor: E. Lockhart
Przekład: Janusz Maćczak
Wydanie: YA! / Grupa Wydawnicza Foksal
Premiera: 16.04.2015
Liczba stron: 247
Jesteśmy Sinclairami.
Żadne z nas nie żyje w biedzie.
Żadne z nas się nie myli.
Mieszkamy – przynajmniej w lecie – na prywatnej wyspie u wybrzeży stanu Massachusetts.
Być może to wszystko, co musicie o nas wiedzieć.
Poza tym, że niektórzy z nas są łgarzami…
Żadne z nas się nie myli.
Mieszkamy – przynajmniej w lecie – na prywatnej wyspie u wybrzeży stanu Massachusetts.
Być może to wszystko, co musicie o nas wiedzieć.
Poza tym, że niektórzy z nas są łgarzami…
„Nie
powinniśmy zaakceptować zła, które możemy zdusić.
Powinniśmy mu się przeciwstawić, nieprawdaż?” [s. 200]
Powinniśmy mu się przeciwstawić, nieprawdaż?” [s. 200]
Siedemnastoletnia Cadence
należy do bogatego i wpływowego rodu Sinclairów. Na co dzień nie robi nic
szczególnego, jednak prawie całe wakacje spędza wraz z całą rodziną na ogromnej
prywatnej wyspie Beechwood. Tam ma swoją grupę przyjaciół – Mirren, Johnny’ego
i Gata. Nazywają siebie Łgarzami i wspólnie spędzają pełne przygód dwa miesiące
wolnego. Dwa lata wcześniej dzieje się jednak coś, co poważnie nadszarpnie
istnienie grupy i zaważy na światopoglądzie i zdrowiu młodziutkiej, pełnej
życia Cady.
Od bardzo dawna nie czytałam
równie ciężkiej i pokręconej książki. Jest pełna zagadek, niedomówień,
pourywanych zdań. Już od samego początku nie oczekiwałam po niej zbyt wiele,
ale w miarę czytania rozpaliła się we mnie iskierka nadziei, że może będzie
lepiej. No niestety. Książka ani trochę do mnie nie przemówiła, sama nie wiem
dlaczego. Mimo całkiem ciekawej akcji i wielu naprawdę fajnych fragmentów nie
mogłam się odnaleźć w czytaniu, nie potrafiłam się skupić i odpowiednio
wciągnąć w historię.
Doszły mnie słuchy, że książka jest strasznie przewidywalna. Ależ skąd! Ani trochę nie spodziewałam się tego, jak historia się skończy, że w ogóle ktoś dopuścił takie okropne zakończenie do myśli! Zajęło mi chwilę, zanim przestałam sobie zadawać pytanie dlaczego tak, a nie inaczej?.
Ale niestety poza zakończeniem nie było nic, co mogło mi się spodobać. No, oprócz okładki. Okładka jest fajna.
Co mnie najbardziej irytowało podczas czytania?
Pewnie tak
jak niektórych,
zdania
budowane w ten
sposób.
Ludzie, no dramat! Tego się nie da czytać! Autorka pewnie miała w tym jakiś wyższy cel, ale najwyraźniej go nie zrozumiałam.
Doszły mnie słuchy, że książka jest strasznie przewidywalna. Ależ skąd! Ani trochę nie spodziewałam się tego, jak historia się skończy, że w ogóle ktoś dopuścił takie okropne zakończenie do myśli! Zajęło mi chwilę, zanim przestałam sobie zadawać pytanie dlaczego tak, a nie inaczej?.
Ale niestety poza zakończeniem nie było nic, co mogło mi się spodobać. No, oprócz okładki. Okładka jest fajna.
Co mnie najbardziej irytowało podczas czytania?
Pewnie tak
jak niektórych,
zdania
budowane w ten
sposób.
Ludzie, no dramat! Tego się nie da czytać! Autorka pewnie miała w tym jakiś wyższy cel, ale najwyraźniej go nie zrozumiałam.
Byliśmy łgarzami jest dość
ciężką książką jak na przedstawicielkę literatury młodzieżowej. Po przeczytaniu
ma się ogromny niedosyt, wręcz poczucie zmarnowanego czasu – czytam książkę i
nie wiem, o co chodzi? Bez sensu! Dlatego właśnie dobrze by było przeczytać ją
ponownie, aby wszelkie wątpliwości zostały rozwiane. Ja jednak sobie to
odpuszczę; nie znalazłam w niej nic ciekawego i przyciągającego.
Ocena
książki: 5/10
Książka bierze udział w wyzwaniu Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
(2 cm)
+ 2015 Reading Challenge: Książka ze złymi opiniami
Książka bierze udział w wyzwaniu Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
(2 cm)
+ 2015 Reading Challenge: Książka ze złymi opiniami