[121] Maybe Someday - Colleen Hoover

12:00:00




Tytuł oryginału: Maybe Someday
Autor: Colleen Hoover
Przekład: Piotr Grzegorzewski
Wydawnictwo: Otwarte
Premiera: 13.05.2015
Liczba stron: 381





On, Ridge, gra na gitarze tak, że porusza każdego. Ale jego utworom brakuje jednego: tekstów. Gdy zauważa dziewczynę z sąsiedztwa śpiewającą do jego muzyki, postanawia ją bliżej poznać.
Ona, Sydney, ma poukładane życie: studiuje, pracuje, jest w stabilnym związku. Wszystko to rozpada się na kawałki w ciągu kilku godzin.
Wkrótce tych dwoje odkryje, że razem mogą stworzyć coś wyjątkowego. Dowiedzą się także, jak łatwo złamać czyjeś serce…

Och mamuniu przenajświętsza! Jestem świadoma tego, że Colleen Hoover potrafi łamać serca swoim czytelnikom, w końcu sama się o tym przekonałam podczas czytania serii Hopeless, ale to? To, co autorka nawyprawiała z moim sercem, to, jak czułam się w trakcie i po przeczytaniu książki, to jest wręcz niewybaczalne.

Z pewnością znajdzie się parę osób, które nigdy nie miały do czynienia z twórczością pani Hoover z przeróżnych powodów, oto nadchodzę ja, aby Was do niej przekonać.
Po raz kolejny dane mi było przeczytać historię miłosną dwojga młodych ludzi. Jednak czym akurat ta różni się od pozostałych?
Punkt pierwszy, i właściwie jedyny: bohaterowie. Wreszcie nie jest to para nastolatków okrutnie pokrzywdzonych przez los, którzy za nic mają logiczne myślenie i dbają tylko o siebie. Są to młodzi dorośli, którzy mają własne, normalne (przynajmniej większość) życia, poważne, prawdziwe problemy. Są tak świetnie wykreowani, realni i namacalni – i nie mówię tylko o głównych bohaterach, ale i o całej reszcie – że mimo dość przykrej historii, która się w książce wydarzyła, w wieku dwudziestu dwóch lat chciałabym być taka jak Sydney.

Sama fabuła nie jest już tak powalająca, ale dzięki drobnym, tak niewiele znaczącym gestom i króciutkim fragmentom jest to jedna z ciekawszych książek, jakie dane mi było czytać. Myślę, że gdyby nie motyw muzyki oraz Ridge i jego dość znacząca wada, historia już nie byłaby tak interesująca.
Dzięki temu, jak potoczyły się losy dwójki głównych bohaterów, mam ochotę skulić się w kącie, wyrwać sobie serce i zapłakać się na śmierć. Może i nie było to coś strasznego, nikt nie umarł ani nie popełnił straszliwej zbrodni, ale mimo wszystko Sydney i Ridge to para, której historia nie jest banalna i głupia. Co to, to nie.

Maybe Someday to trzecia książka Colleen Hoover, z którą miałam do czynienia, i trzecia, która złamała mi serce. Autorka ma w swoich dziełach to coś, co nie pozwala przejść obok jej powieści obojętnie, a jeśli już się przeczyta, nie można o tym zapomnieć przez wiele, wiele dni. Tak było i w tym przypadku – książka jest na tyle cudowna, wspaniała, wciągająca… Mogłabym wymieniać w nieskończoność, ale zakończę tym, że każdy, kto szuka niebanalnej historii miłosnej ze słodko-gorzkim zakończeniem, zdecydowanie powinien zapoznać się z tą pozycją.


10/10
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu: 2,4 cm

You Might Also Like

6 komentarze

  1. Hoover czytałam i skoro twierdzisz, że ta książka jest nawet lepsza od Hopeless, to koniecznie muszę po nią sięgnąć! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie spotkałam się jeszcze z żadną z książek tej autorki, chociaż czuję, że powinnam. Powiem inaczej strasznie mnie kusi! Ostatnio był wielki bum na Maybe Someday, niestety go przegapiałam... ale muszę nadrobić :)
    Pozdrawiam!
    chocabom :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No proszę, jaka pozytywna opinia! Ja akurat z tą książką autorki się nie zapoznałam, ale też tego typu książki nie należą do moich ulubionych.

    Bookeaterreality

    OdpowiedzUsuń
  4. 10/10... Wow! Koniecznie muszę przeczytać tę książkę, bo "Ugly love" mi się spodobało ;)
    Dolina Książek

    OdpowiedzUsuń
  5. Też muszę w końcu zdobyć tę książkę! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Okładka przepiękna, treść rownież cudowna. Czytałam!:)

    OdpowiedzUsuń