[117] Pani Noc - Cassandra Clare

12:00:00



Tytuł oryginału: Lady Midnight. The Dark Artifices – Book One
Autor: Cassandra Clare
Przekład: Wojciech Szypuła i Małgorzata Strzelec
Wydawnictwo: MAG
Premiera: 30.03.2016
Liczba stron: 828




Minęło pięć lat od wydarzeń przedstawionych w „Mieście Niebiańskiego Ognia”, po których Nocni Łowcy znaleźli się na skraju zagłady. Emma Carstairs nie jest już pogrążoną w żałobie dziewczynką, lecz młodą kobietą, która zamierza za wszelką cenę dowiedzieć się, kto zabił jej rodziców, i pomścić ich śmierć.
Wraz ze swoim parabatai, Julianem Blackthornem, musi się nauczyć ufać swojemu sercu i rozumowi, gdy odkrywa demoniczny spisek obejmujący zasięgiem całe Los Angeles, od Sunset Strip aż po morskie fale roztrzaskujące się na plażach Santa Monica. Gdyby jeszcze serce nie prowadziło jej na manowce…
Jakby mało było tych komplikacji, brat Juliana Mark – uprowadzony przez faerie przed pięcioma laty – zostaje teraz uwolniony w geście dobrej woli ze strony porywaczy. Faerie rozpaczliwie poszukują mordercy, który zbiera wśród nich krwawe żniwo – i w tych poszukiwaniach potrzebują pomocy Nocnych Łowców. Kłopot w tym, że w krainie faerie czas płynie inaczej i Mark nie tylko prawie się nie postarzał, ale na dodatek nie rozpoznaje nikogo ze swoich bliskich. Czy będzie w stanie naprawdę wrócić na łono rodziny? I czy faerie naprawdę na to pozwolą?

Och, w końcu się doczekałam! Już ledwo co mogłam wytrzymać, gdy widziałam, że wszyscy są po lekturze kolejnej książki o Nocnych Łowcach, a ja nawet nie widziałam jej na oczy. Mimo wielu dość słabych opinii o Pani Noc nie miałam serca jej krytykować, chociaż wiedziałam, co z książką jest „nie tak”. I chociaż jest to powieść dość pokaźnych rozmiarów, udało mi się z nią uwinąć w kilka dni. Jaka jest moja opinia, dowiecie się już za chwilę.

Zacznę może od rzeczy, która mi się nie podobała. Tak, tak, pewnie ci z Was, którzy już mają książkę za sobą, wiedzą, do czego zmierzam. Otóż najbardziej razi mnie w oczy schematyczność. Tak, jak w przypadku Darów Anioła czy Diabelskich Maszyn, w Mrocznych Intrygach mamy wątek zakazanej miłości. I nawet mimo tego, że we wszystkich trzech seriach ta miłość podbiła moje serce, niedobrze mi się robi, kiedy po dwóch latach od wydania ostatniej książki, nowa jest niemalże identyczna. Nie chcę się nad tym zbyt długo rozwodzić, bo być może autorka tak już ma, nigdy nie poznam prawdziwego powodu, dla którego wszystkie jej serie są takie same, ale to wciąż nie zmienia faktu, że kocham je całym swoim serduszkiem.

Poza tym nie ma chyba nic, do czego mogłabym się przyczepić. I nie myślcie sobie, że piszę tak dlatego, że jestem ogromną fanką Clare i jej twórczości. Po prostu uważam, że książka jest na tyle wciągająca i cudowna, że zasługuje na taką ocenę, jaką jej wystawiłam.
Podczas tych ponad ośmiuset stron dzieje się tyle rzeczy, że naprawdę można się nieźle pogubić. Wiele wątków łączy się ze sobą, zanim jeden zostanie doprowadzony do końca, już jesteśmy atakowani kilkoma innymi. Nic więc dziwnego, że naprawdę ciężko było mi się oderwać od czytania i po raz pierwszy od dawna mówiłam sobie jeszcze tylko jeden rozdział, a kończyłam po pięciu.

Bohaterów jest całe mnóstwo, z czego większość odgrywa dość ważną rolę w całej akcji, a może nawet i serii – tego dowiemy się dopiero za jakiś czas. Jednak oprócz Emmy, która mimo bycia wręcz idealną dziewczyną niesamowicie mnie denerwowała (oops, mamy powtórkę z Darów!) oraz Juliana, cudownego chłopca zdolnego podbić każde dziewczęce serce (och, czyżby to samo działo się w dwóch poprzednich seriach) pozostaje jeszcze spora rodzinka Blackthornów, Malcolm – czarownik pomagający Nocnym Łowcom (dlaczego gdzieś w tle słyszę coś, co brzmi jak Magnus Bane?), Cristina, będąca „na wymianie”, Diana, Kit, Kieran, Johnny, Arthur… Jak widzicie, od groma i ciut ciut. Najważniejsze w nich wszystkich jest jednak to, żeby nikogo nie obdarzać zbyt dużym kredytem zaufania, bo zwyczajnie złamie Wam to serce.

Jejku, ale się rozpisałam… No nic, dla takiej książki warto.
W ramach podsumowania powiem tylko, że Pani Noc – pomimo okropnego tytułu i wręcz miażdżącej schematyczności – spełniła swoje zadanie i całkowicie mnie w sobie rozkochała. Nie potrafię, naprawdę nie potrafię powiedzieć o niej złego słowa, może poza tym, że za szybko się skończyła. Jest niesamowicie emocjonująca i wciągająca, a Cassandra Clare dobrze się obroniła i na całe szczęście nadal pozostaje moją ulubioną autorką. Nie mogę się doczekać, aż drugi tom ujrzy światło dzienne, i mam nadzieję, że będzie tak świetny, jak ten.


10/10
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu: 5,1 cm

You Might Also Like

5 komentarze

  1. Uwielbiam twórczość pani Clare, ale nie przeczytałam jeszcze "Pani noc". Czytając recenzje na blogach - spotykam bardzo podzielone zdania na jej temat. Kocham Nocnych Łowców, jednak uważam, że Cassandra mogłaby wymyślić już nieco inną tematykę swoich książek, bo co za dużo to nie zdrowo ;)

    Pozdrawiam,
    http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/2016/06/przekroczyc-granice.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku jaką mi chęć na tę książkę narobiłaś a portfel pusty ;)

    Fluff

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem na tak dla tej książki, chociaż autorka nie jest mi znana.

    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie w wolnej chwili ;)
    http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie czytam i bardzo mi się podoba :) Ta zakazana miłość też mi nie przeszkadza, jest elementem, którego po prostu spodziewam się i oczekuję w książkach Clare.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chcę przeczytać tę książkę, bo czytałam poprzednie tej autorki, ale jakoś nie czuję na razie ochoty, a zmuszać się nie będę XD Bardzo zawiodłam się na Cassandrze Clare, więc z lekturą tej powieści trochę się wstrzymam ^^

    Pozdrawiam :*
    ksiazki-mitchelii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń