[13] Tom Egeland - Spirala
14:14:00Tytuł oryginału: „Sirkelens ende”
Autor: Tom Egeland
Przekład: Karolina Breś
Wydawnictwo: Wydawnictwo Skrypt
Liczba stron: 386
Jak napisano w jednej ze
skandynawskich gazet, tylko pierwszą część „Spirali” można zaklasyfikować jako
thriller… Część druga jest jeszcze bardziej wciągająca! To przetłumaczony na
wiele języków bestseller o tematyce przypominającej „Kod Leonarda da Vinci”, a
napisany dwa lata przed powieścią Dana Browna.
Podczas wykopalisk w rejonie Østfold w Norwegii archeologowie znajdują złoty relikwiarz. Liczące dwa tysiące lat znalezisko skrywa tajemnicę mogącą odmienić bieg histoii. Tajemnicę, której będą bronić, nie cofając się przed niczym, potężne siły. Jednak mogą się łatwo przeliczyć, jeśli nie docenią Bjørna Beltø: archeologa, albinosa i neurotyka...
Podczas wykopalisk w rejonie Østfold w Norwegii archeologowie znajdują złoty relikwiarz. Liczące dwa tysiące lat znalezisko skrywa tajemnicę mogącą odmienić bieg histoii. Tajemnicę, której będą bronić, nie cofając się przed niczym, potężne siły. Jednak mogą się łatwo przeliczyć, jeśli nie docenią Bjørna Beltø: archeologa, albinosa i neurotyka...
„Wybrano mnie, bo sądzono, że dam się
oszukać jak dziecko. Bjørn, krótkowzroczny albinos.”
No i tak. Dotarłam do tego etapu w życiu, w którym każda
książka skandynawskiego autora jest dla mnie jak objawienie, coś, co musi być
idealne – no bo jak to tak, Norwegia i porażka? Niee, to niemożliwe. I po raz
kolejny w moich rękach pojawia się Spirala.
Wszędzie, gdzie tylko znalazłam wzmiankę o tej książce, czytałam, że drugi tom
jest lepszy. To w takim razie który jest pierwszy?! Jak się okazało, właśnie
ten. No dobrze, skoro tak, to porywam, cały Wszechświat zostawiam za sobą i
czytam…
Główny bohater, Bjørn, trzydziestokilkuletni archeolog,
pilnuje porządku podczas wykopalisk w norweskim klasztorze Vaerne. Nagle ktoś
dokopuje się do tajemniczej szkatułki, którą prowadzący wykopaliska Anglik
Graham Llyleworth natychmiast zabiera i próbuje uciec. Bjørn nagle staje się
wielkim obrońcą wszystkiego i udaje się w pogoń za relikwiarzem, nie wiedząc
nawet, cóż może się w nim znajdować. W międzyczasie poznajemy (bardzo
szczegółowo) historię jego dzieciństwa i młodości, problemów natury osobistej
(czyli użalania się nad sobą z powodu ekscentrycznego wyglądu) i dość bogatych
wyobrażeń seksualnych na temat większości kobiet, które spotyka. Podczas
podróży po Europie poznaje wiele sekretów, które nigdy nie miały ujrzeć światła
dziennego. Zakochuje się w dziewczynie, która wystawia go całemu orszakowi
oskarżającego biednego, nic nie znaczącego archeologa albinosa o kradzież. Aż
wreszcie udaje mu się osiągnąć to, do czego od samego początku historii
zmierzał.
Nie. No po prostu nie. I to ma być światowej sławy
bestseller, świetny poprzednik tak uwielbianego przeze mnie Kodu Leonarda da Vinci? Chyba jakaś
kpina. Jedyne, co może w tej książce być porównaniem do dzieła Browna jest
nawiązanie do historii Jezusa i próba podważenia autentyczności Biblii. No, i
pojawiające się nazwisko Sauniere. A, i albinizm – tutaj Bjørn, tam mój
ukochany Silas. I to by było na tyle, jeśli chodzi o wychwalanie Spirali. Nie ma w tej książce nic, co
mogłabym wychwalać ponad niebiosa. Fabuła nudna, monotonna, praktycznie żadnych
akcji, które wprowadzałyby jakiekolwiek emocje. Cała akcja polega na bieganinie
wokół tej jednej, malutkiej szkatułki. „Oddaj nam to” – „Nie”. „Co za to
chcesz?” – „Wiedzieć, co w niej jest”. I
tak w kółko. W dodatku dużo, bardzo dużo wręcz, opisów tego, jak to on źle się
czuje jako albinos, jak mu przykro, że kobiety zwracają uwagę na niego tylko
dlatego, że ma czerwone oczy. Więcej dowiedziałam się o jego rodzinie i życiu
niż o głównym wątku książki. A gdy już szczęśliwa docierałam do końca książki,
wtedy nastąpił przełom. Zaczęła mi się podobać! I wcale nie dlatego, że zbliżałam
się do ostatniej strony. Nagle z całych sił zapragnęłam wiedzieć, co znajduje
się w tej przeklętej szkatułce. I wiecie co? Mimo wszystko, zawiodłam się na
zakończeniu.
Podsumowując, Spirala
to książka równie ekscentryczna co jej główny bohater. Mam co do niej naprawdę
mieszane uczucia; z jednej strony wciągnęła mnie bez końca i przeczytałam ją w
kilka dni, a z drugiej mam ochotę wrzucić ją do pieca, zasypać toną węgla,
spalić i jak najszybciej zapomnieć o jej istnieniu. Nawiązania do Dana Browna
występują w większości na okładkach i notkach polecających od różnych gazet.
Nie wiem, czy można ten tytuł zakwalifikować jako thriller, bardziej byłabym
skłonna nazwać to powieścią napisaną od niechcenia. Owszem, przyznaję, nie
mogłam się od niej oderwać i czytałam wszędzie, gdzie się tylko dało, więc musi
mieć w sobie „to coś”, ale niestety nie potrafię powiedzieć co, i z jakiego powodu równocześnie mnie
przyciągnęła i odepchnęła.
Ocena książki: 5/10
Książka bierze udział w wyzwaniu Przeczytam
tyle, ile mam wzrostu
(2 cm)
(2 cm)
***
Ech, to była chyba jedna z cięższych lektur w całym moim
literackim życiu. Ale po wielu próbach w końcu się udało! A tymczasem zaczęłam
drugi tydzień ferii. Już nie wiem, co mam robić ze swoim życiem…
0 komentarze