[90] Krew i stal - Jacek Łukawski
12:00:00Wydanie: SQN
Premiera: 17.02.2016
Liczba stron: 370
Gdy krew bohaterów zrosi Martwą Ziemię, stal będzie musiała dosięgnąć zdrajców.
Sto pięćdziesiąt lat po powstaniu Martwej Ziemi z twierdzy granicznej wyrusza
oddział żołnierzy, by wąskim przesmykiem przekroczyć zapomnianą krainę. W
starym klasztorze u podnóża Smoczych Gór ukryte jest coś, co musi powrócić do
królestwa, zanim Zasłona Martwej Ziemi pęknie i zaniknie.
Silny oddział pod dowództwem Dartora, starego, zaprawionego w bojach oficera, wkracza w suche stepy, by zmierzyć się z demonami przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Prawdziwy cel misji zna tylko przysłany w ostatniej chwili przewodnik. Lecz nawet on – tajemniczy Arthorn – nie przypuszcza, jaki los przygotowali dla nich bogowie i jak krucha jest równowaga znanego im świata.
Silny oddział pod dowództwem Dartora, starego, zaprawionego w bojach oficera, wkracza w suche stepy, by zmierzyć się z demonami przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Prawdziwy cel misji zna tylko przysłany w ostatniej chwili przewodnik. Lecz nawet on – tajemniczy Arthorn – nie przypuszcza, jaki los przygotowali dla nich bogowie i jak krucha jest równowaga znanego im świata.
Powiem wprost – pierwsza połowa
książki to istny dramat. Wprowadzenie do całej historii trwało odrobinkę za długo,
w dodatku wszystko zostało przedstawione naraz, jakby autor bał się, że ktoś
może nagle przestać czytać tę książkę i chciał jak najszybciej do niej
zachęcić. No cóż, w mojej opinii ten zabieg spowodował zupełnie odwrotne
wrażenie. Czytałam po kilka stron, po czym odkładałam książkę na półkę i
zajmowałam się czymś o wiele bardziej zajmującym i przyjemnym.
W końcu zmusiłam się, żeby dokończyć to osobliwe dzieło. I wiecie co, jak już się zaparłam i zaczęłam czytać, to tak się wkręciłam, że jej zakończenie mocno mnie zdziwiło. Nie wiem, czy było to spowodowane tym, że zbliżałam się do końca, czy naprawdę zaczęła mi się podobać. Fakt, końcówka akcji jest szybka i ciekawa, dzieje się tam bardzo dużo – tak dużo, że znów można się zagubić. Ale w tym przypadku to akurat dobrze, bo zakończenie pozostawia niedosyt, chce się więcej już, natychmiast.
Autor fajnie wkręcił czytelnika w swój świat – typowo średniowieczny język może i jest ciężki, lecz daje fajny efekt. Jak to zostało wspomniane na okładce – klimat wczesnego średniowiecza znakomicie miesza się ze słowiańskim kolorytem. Prawda. I jest to jedna z niewielu książek, w których słowiańskie postaci – utopce, dziwożony – nie są nimi tylko z nazwy. Chylę czółka!
W końcu zmusiłam się, żeby dokończyć to osobliwe dzieło. I wiecie co, jak już się zaparłam i zaczęłam czytać, to tak się wkręciłam, że jej zakończenie mocno mnie zdziwiło. Nie wiem, czy było to spowodowane tym, że zbliżałam się do końca, czy naprawdę zaczęła mi się podobać. Fakt, końcówka akcji jest szybka i ciekawa, dzieje się tam bardzo dużo – tak dużo, że znów można się zagubić. Ale w tym przypadku to akurat dobrze, bo zakończenie pozostawia niedosyt, chce się więcej już, natychmiast.
Autor fajnie wkręcił czytelnika w swój świat – typowo średniowieczny język może i jest ciężki, lecz daje fajny efekt. Jak to zostało wspomniane na okładce – klimat wczesnego średniowiecza znakomicie miesza się ze słowiańskim kolorytem. Prawda. I jest to jedna z niewielu książek, w których słowiańskie postaci – utopce, dziwożony – nie są nimi tylko z nazwy. Chylę czółka!
Krew i
stal
to naprawdę osobliwa i ciężka powieść. Trzeba się przyłożyć, przemóc i zmusić,
żeby przebrnąć przez ponad sto stron zagmatwania i ogólnego chaosu, żeby potem
otrzymać porządną dawkę emocji, akcji i poczuć niedosyt po skończeniu lektury.
Jeśli macie dużo czasu i samozaparcia, ta książka jest jak najbardziej dla Was!
6/10
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu: 2,7 cm
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu: 2,7 cm
Za możliwość zapoznania się z książką dziękuję wydawnictwu SQN.
12 komentarze
Ostatnio napotykam tę książkę wszędzie. Jak już skończę pustoszyć mój stosik "do przeczytania" to z chęcią po nią sięgnę, bo tak się składa, że widziałam ją ostatnio w mojej bibliotece :)
OdpowiedzUsuńBuziaki!
BOOKBLOG
No to ładnie! Zabierz się za nią, może Ciebie wciągnie od razu :D
UsuńWłaśnie jestem w trakcie tej lektury i jak na razie niemiłosiernie się ciągnie.. :(
OdpowiedzUsuńJustyna z livingbooksx.blogspot.com
Miałam dokładnie to samo... Ale w pewnym momencie akcja ruszy i już nie będzie tak źle :D
UsuńTo w sumie częsty problem z książkami fantasy. Pamiętam, że przebrnięcie przez pierwsze 140 stron "Władcy Pierścieni" było dla mnie męką, "Wiedźmina" też na samym początku katowałam, o Dukaju może nie będę wspominać ;)
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie jak potoczy się akcja w kolejnych tomach, ale jestem nastawiona optymistycznie :)
Coś w tym jest! Chociaż ja Władcę Pierścieni przeczytałam dość szybko, ale z Wiedźminem miałam podobnie ;)
UsuńTrzymajmy kciuki, żeby było lepiej!
Zdecydowanie będzie lepiej! Przekleństwo pierwszych tomów - trzeba zrobić wprowadzenie do uniwersum, co niektórych może wykończyć :D Mam wrażenie, że każdą kolejną serią fantasy/science-fiction czytanie tych nieszczęsnych pierwszych rozdziałów idzie mi to coraz lepiej. Łukawski ma dobre pomysły i warsztat, więc zdecydowanie sięgnę po kontynuację.
UsuńMiałam chęć na tę pozycję, ale teraz już sama nie wiem, muszę się poważnie zastanowić. Rzadko czytam polskie książki, a nie chcę się zawieść... :/
OdpowiedzUsuńSuper recenzja, obserwuję!
Buziaki,
StormWind z bloga cudowneksiazki.blogspot.com/
Spróbuj! Jeśli Ci się nie spodoba, to nie będziesz rozczarowana, a w innym przypadku będziesz pozytywnie zaskoczona! Warto zaryzykować ;)
UsuńAkurat ta powieść czeka na mojej półce na przeczytanie :D Mam jednak nadzieję, że spodoba mi się nieco bardziej niż Tobie i w rzeczywistości nie będzie aż tak ciężka :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
Myślę, że gdy będę miała więcej czasu na tego typu książki, to na pewno po nią sięgnę :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :* http://felicja-bookaholic.blogspot.com/
Mam zamiar przeczytać tą książkę - bardzo mnie zaintrygowała, lubię takie nasze, słowiańskie opowieści :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Linda z Love, coffee & books