[97] Magnus Chase i Bogowie Asgardu. Miecz lata - Rick Riordan
12:00:00
Tytuł oryginału: The Sword of Summer. Book One of Magnus Chase and the Gods of Asgard
Autor: Rick RiordanPrzekład: Agnieszka Fulińska
Wydanie: Galeria Książki
Premiera: 21.10.2015
Liczba stron: 512
Magnus Chase
nie jest typem grzecznego chłopca. Od strasznej nocy przed dwoma laty, kiedy
mama kazała mu uciekać, a potem zginęła, żyje samotnie na ulicach Bostonu.
Przetrwał dzięki sprytowi i inteligencji, będąc zawsze o krok przed policją i
kuratorami.
Pewnego dnia Magnus dowiaduje się, że ktoś jeszcze usiłuje go znaleźć – wuj Randolph,
człowiek, przed którym mama zawsze go ostrzegała. Kiedy próbuje przechytrzyć
wuja, wpada prosto w jego ręce. Randolph zaczyna mu opowiadać coś, co brzmi jak
brednie o skandynawskiej historii i dziedzictwie Magnusa – zaginionej od
tysięcy lat broni.
Coraz więcej elementów układanki zaczyna się jednak składać w sensowną całość. Z zakamarków pamięci Magnusa powracają opowieści o bogach Asgardu, wilkach i Ragnaroku – dniu sądu. Ale nie ma czasu na zastanawianie się nad tym, ponieważ świat zostaje zaatakowany przez ogniste olbrzymy i Magnus musi wybrać między własnym bezpieczeństwem a życiem wielu niewinnych ludzi.
Czasami jedynym sposobem na rozpoczęcie nowego życia jest… śmierć.
Coraz więcej elementów układanki zaczyna się jednak składać w sensowną całość. Z zakamarków pamięci Magnusa powracają opowieści o bogach Asgardu, wilkach i Ragnaroku – dniu sądu. Ale nie ma czasu na zastanawianie się nad tym, ponieważ świat zostaje zaatakowany przez ogniste olbrzymy i Magnus musi wybrać między własnym bezpieczeństwem a życiem wielu niewinnych ludzi.
Czasami jedynym sposobem na rozpoczęcie nowego życia jest… śmierć.
Tak jest, nowa seria wujka
Ricka już na horyzoncie! W dodatku o tematyce nordyckiej, a to coś, co lubię najbardziej.
Nie zdziwcie się więc, jeśli będę tutaj zbytnio słodzić lub zachwycać się
wszystkim, co w książce wyczytałam. Chociaż z drugiej strony nie ma na co
narzekać.
Jak to zwykle u Riordana bywa, główny bohater jest półbogiem – jeden rodzic śmiertelny, drugi to mniej lub bardziej ważny członek pewnego panteonu. Magnus Chase (tak, dobrze kojarzycie nazwisko!) jest genialnym bohaterem – skromnym, niewymagającym, z ogromnym poczuciem humoru. Zachowuje zdrowy rozsądek w sytuacjach najbardziej tego wymagających, nie budzi współczucia co którąś stronę, chociaż można się spodziewać czegoś innego. Jestem pewna, że on i Percy świetnie by się dogadali.
Fabuła książki jest – jak na moje oko – trochę zbyt rozwleczona. Mimo tego, że prawie każdy rozdział zawiera jakąś trzymającą w napięciu akcję, główne wydarzenie zmieściło się w jakichś dwudziestu stronach. Dla mnie za mało, ale to nie zmienia faktu, że Riordan ma świetne pióro i przez cały czas albo śmiałam się do łez, albo wstrzymywałam oddech z napięcia i niecierpliwości.
Dodatkowym plusem – o czym uprzedzałam wcześniej – jest dla mnie, no cóż, skandynawski motyw. Chociaż większość pojęć i wydarzeń kojarzyłam przynajmniej z nazwy, to było kilka takich, z którymi miałam niemały problem. Ale! Na całe szczęście na końcu książki został zamieszczony słowniczek wyjaśniający wszystkie słowa, które mogą być dla czytelnika zagwozdką. To bardzo ułatwia czytanie :)
Jak to zwykle u Riordana bywa, główny bohater jest półbogiem – jeden rodzic śmiertelny, drugi to mniej lub bardziej ważny członek pewnego panteonu. Magnus Chase (tak, dobrze kojarzycie nazwisko!) jest genialnym bohaterem – skromnym, niewymagającym, z ogromnym poczuciem humoru. Zachowuje zdrowy rozsądek w sytuacjach najbardziej tego wymagających, nie budzi współczucia co którąś stronę, chociaż można się spodziewać czegoś innego. Jestem pewna, że on i Percy świetnie by się dogadali.
Fabuła książki jest – jak na moje oko – trochę zbyt rozwleczona. Mimo tego, że prawie każdy rozdział zawiera jakąś trzymającą w napięciu akcję, główne wydarzenie zmieściło się w jakichś dwudziestu stronach. Dla mnie za mało, ale to nie zmienia faktu, że Riordan ma świetne pióro i przez cały czas albo śmiałam się do łez, albo wstrzymywałam oddech z napięcia i niecierpliwości.
Dodatkowym plusem – o czym uprzedzałam wcześniej – jest dla mnie, no cóż, skandynawski motyw. Chociaż większość pojęć i wydarzeń kojarzyłam przynajmniej z nazwy, to było kilka takich, z którymi miałam niemały problem. Ale! Na całe szczęście na końcu książki został zamieszczony słowniczek wyjaśniający wszystkie słowa, które mogą być dla czytelnika zagwozdką. To bardzo ułatwia czytanie :)
Miecz lata to kolejna książka
Ricka Riordana, którą z czystym sercem wpisuję na listę ulubionych. Krasnoludy
słuchające Taylor Swift, gadający miecz, Thor podróżujący z telewizorem lub
Odyn poświęcający życie w zamian za umiejętność posługiwania się smart fonami –
to i o wiele więcej znajdziecie w nowej serii, która zapowiada się genialnie i
wiem, że podbije moje serce.
10/10
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu: 3,7 cm
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu: 3,7 cm
3 komentarze
Książka ta czeka na mojej półce i ostatnio mam na nią coraz większą chrapkę. Uwielbiam tematykę bogów Asgardu, pana Ricka, więc czego chcieć więcej? Mam nadzieję, że mi również tak bardzo się spodoba! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/2016/04/zwiadowcy-ziemia-skuta-lodem.html
Już od pewnego czasu mam ochotę na klimaty nordyckie. Dlatego ta książka bardzo mnie interesuje. I te wątki komediowe, zachęcające. :D Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńwww.majuskula.blogspot.com
Ta książka czeka na mojej półce już baaardzo długo, co jest dziwne, bo uwielbiam twórczość Ricka Riordana!! Muszę się wziąć w garść i przeczytać tę powieść ;)
OdpowiedzUsuń